niedziela, 27 lutego 2011

Nie opowiadaj bzdur, że brakuje Ci poprzedniego lata. Zgodnie z moimi potrzebami lato powinno trwać równo tydzień, tak jest. Siedem dni po to, by wyłączyć się z życia, pozostać w zawieszeniu między podłogą a sufitem, zrobić lekki przeciąg i pozwolić słońcu malować pszestrzeń rozpiętą między ramami okien. Upał nakłania do nagości wyjałowionej z perwersji. Drobiny kurzu, niczym leniwe konfetti, opadają na płytę wirującą jak czarny naleśnik na gramofonowej patelni. Pozwalaj szeptać Morissonowi, który sam nie doczekał się słońca. Pozwalaj czytać się słowom zadrukowanych książek w płóciennych oprawach. Pij dużo, odzywaj się mało.
Po tygodniu powinna nastać jesień. W przeciwnym wypadku następuje obezwładniający marazm, prowadzący w efekcie do powolnej śmierci na bezkresnej pustyni intelektu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz