środa, 28 lutego 2018

Drepczę wzdłuż drogi szybkiego ruchu. Stalowoszary las na horyzoncie wygląda jak góry. Z nieba wylewa się gołębi odcień października. Wszystkie liście należy spalić, a tyle zapałek przepuściliśmy na marlborasy. Tyle ognia, iskier z zapalniczek tylko po to, by wydmuchać parę snów wraz z dymem. Za kadr z autostradą i tirem, wiozącym pod plandeką całe nakłady The Wall Street Journal. Las piętrzy się nad rzeką Asfaltu, my też mamy tu swoje szlaki, swoje smutne jeziora, słyszysz Pensylwanio? Słyszysz Montano? Polujemy z aparatami na bizony, wasi przodkowie modlą się za nas do swoich bogów. It's good enough for me.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz